Rage Aganinst The Machine. „Krzyk czasów, gdy byliśmy zbuntowani”

Autor: Sławomir Rapior; 28 stycznia 2021 r.

Marilyn Manson: Oswoić bestię

Halo, mamo… Tak, wszystko dobrze. Mamo, możesz spać spokojnie. Marlin Manson wyzdrowiał. Tak jak mówiłaś, nawet antychryst musi się kiedyś zestarzeć. Na szczęście robi to godnie.

Rage Aganinst The Machine. „Krzyk czasów, gdy byliśmy zbuntowani”

Halo, mamo… Tak, wszystko dobrze. Mamo, możesz spać spokojnie. Marlin Manson wyzdrowiał. Tak jak mówiłaś, nawet antychryst musi się kiedyś zestarzeć. Na szczęście robi to godnie.

Manson Gate Update: Teraz tego jeszcze nie wiem, piszę poniższy tekst przed całą aferą, ale jutro na światło dzienne wypłynie druzgocąca rewelacja, którą media będą podbijać co godzinę kolejnymi pikantnymi newsami. Marlin Manson okaże się świrem, dewiantem i zwyrodnialcem z krwi i kości. Jego ścieżką podąża o wiele bardziej mroczne gówno niż to, o którym mówiliśmy na głos. Jednak nie udawał. Myślałeś, że MM to pozer? Nic z tych rzeczy, koleś faktycznie robił to o czym pisał i śpiewał. Nienawidzę go za to (sam mam błyskawicę na profilowym), ale szanuję za szczerość przekazu (ot dziaderski żart, w którym jest krztyna sensu).

Lawinę wyznań domniemanych ofiar Marlina Mansona wywołał głos jednej z jego partnerek. Potem dołączyły do niej kolejne. Od muzyka odwrócili się ludzie z jego najbliższego otoczenia. Ogólnie wyrzucono go na margines. On coś tam pokracznie skomentował, ale nie wynurza się z bazy. Świat czeka na wieści – jeśli to wszystko się potwierdzi, choć nie wiem czy musi, bo temat już jest, to faktycznie będzie trzeba skończyć dotychczasową imprezę pod szyldem MM, zgasić światło i zaryglować drzwi. A Mansona przenieść na inną… Znakiem czasów jest to, że do polowania na czarownice wystarczy konto na instagrami. Nieważnie. Niezależnie od metody, przeszłości nie da się zamknąć w sejfie. Każde gówno wypłynie. Dobrej nocy. Może Wam się nie przyśni, że gdzieś na świecie jest ktoś, kto coś na was ma. Bo taki ktoś czyha w cieniu na każdego z nas. Mniej lub bardziej.

Half-way and one step forward
Past the points of no return

…ale przeszłości nie da się zamknąć w szufladzie. Zawsze kiedyś będzie wystawać jakiś post.

Don’t wanna know
Don’t need to know
You got champagne problems

Nie chcę wiedzieć, ale czy mogę nie chcieć? Sam mam błyskawicę na profilowym.

***

Piszę te słowa, a łzy kapią mi na klawiaturę. To przez ciebie Brian… Wypuściłeś cholernie melancholijny album, a ja przed czterdziestką robię się strasznie sentymentalny. „We Are Chaos” miał śmierdzieć siarką i otwierać z kopa groby na całym dzikim zachodzie. Tymczasem krążek chwyta za serce i skrzy patosem. Choć momentami pozwala wynurzyć się z szafy nadgniłym duchom wcześniejszych dokonań, to jednocześnie przypomina, że pora gasić światło na imprezie dla świrów i powoli kończyć freakshow, który przez te wszystkie lata wywoływał odruch wymiotny u bogobojnych obrońców moralności – u naszych starych.

***

Nie wiem jak u was z tą przeklętą pandemią, ale ja przechodzę ją dość ciężko. Miesza mi się w głowie. Kwarantanna przeciąga się w nieskończoność. Ściany pokoju są za blisko siebie, sufit przygniata, a skóra na czaszce kurczy się i ciśnie jak pływacki czepek. Gdzie nie spojrzę – ściana. Świat jest duszny, zabawa zakazana, a życie tak jakby odwołane. Coś tu ewidentnie nie gra. Od roku żyjemy w cieniu samych siebie, koncerty oglądamy na monitorach, wsiąkamy w „online”.

Kiedyś

No nie tak było w drugiej połowie lat 90., gdy Marlin Manson polował na dzieci jak jakiś Boogeyman wyłażący spod łóżka. Marlin Manson, ten plugawy nagłówek, ta demoniczna postać z plakatów z „Bravo” oblepiająca pokoje nastolatków na całym świecie, strasząca naszych starych szklanym okiem i brakiem żeber, które miał sobie usunąć, by móc zaspakajać się oralnie (przyrzekam, że we wsi tak mówili). Manson postawił świat na głowie, depcząc zasady. Gdy starzy kazali ci zasypiać z rączkami na kołdrze, on pokazywał jak bawić się pod nią. Wzbudzał szok i odrazę jak narkoman bełkoczący w delirce. Wywoływał obrzydzenie jak zardzewiała igła zatopiona w jego przedramieniu.

Performance, a może tania prowokacja. Na pewno nieuleczalna choroba sącząca się z telewizorów do naszych uszu i oczu, wdzierająca się każdym otworem. Marlina Mansona się nie słuchało. Jego się ćpało. Był wszędzie.

W swoich czasach był żywym spektaklem brutalności. Koktajlem mrocznych dźwięków, hałasu i całkiem niezłych melodii. Dziwadłem łamiącym wszelkie tabu, jakąś pokręconą kukłą wyskakują z telewizora albo zlepkiem popkulturowych symboli, któremu zawsze towarzyszył skandal. Gdy tylko pojawiała się wieść o nowej płycie, wiedziałeś, że okładka będzie wypruwać flaki, a teledyski doprowadzą do krwotoku oczu. Świetnie znacie „Nobodies” z Holly Wood (In the Shadow of the Valley of Death)”. Albo wcześniejsze miażdżące klipy, jak „Beautiful People” z „Antichrist Superstar” (1996) czy „The Dope Show” z „Mechanical Animals” (1998).

Wszystkie klipy były chore do szpiku kości. Szokowały, emanowały seksem, przemocą; budziły niepokój, sprawiały że włos jeżył się na głowie, a po ciele śmigały ciarki. Manson łamał tabu, walczył z hipokryzją, stał na czele rewolucji. Jakiejś tam. Tego szukałem zmęczony już nieco deszczowym Seattle, które od początku lat 90. przyciągało oczy muzycznego świata zapachem rozciągniętych swetrów i grunge`ową dekadencją. Druga połowa dekady i przełom tysiąclecia to już widowiskowy spektakl spod szyldu MM.

Pamiętam rok 2001 i chaos przy okazji pierwszego polskiego koncertu MM. Manson promuje wówczas płytę „Holly Wood (In the Shadow of the Valley of Death)”. W Stanach – gdzie już go nienawidzą – sprzedaje niemal pół miliona kopii. W Polsce również jako diabeł wcielony staje się wrogiem publicznym numer jeden. Pamiętacie okładkę z Mansonem w roli zombie-Chrystusa na krzyżu? Nie spodobała się ona ludziom z katowickiego Spodka, więc show zostaje przeniesione na warszawski Torwar. Prasa jedzie po nim niemiłosiernie, wokół obiektu zbierają się zorganizowane kółka różańcowe. Toczy się walka o duszę… Nagłówki gazet krzyczą: „Uczestnicy zabawy z Mansonem stają po stronie przemocy i autodestrukcji, po stronie tych, którzy biją i zabijają. Artysta – niby przymrużając oko – zachwala antychrysta, gwałty, brak hamulców i narkotyki”.

Manson to sceniczna bestia, o której nagromadziło się wiele legend z cyklu: „Słyszałem, że zesrał się na scenie, a potem powiedział, ze jeśli ktoś zrobi coś obrzydliwszego, to da mu gitarę”. Albo: „Słyszałem, że obciął sobie duży palec u nogi, żeby móc wstrzykiwać sobie heroinę prosto do żyły”. Przed wspomnianym koncertem z 2001 r. radna gminy Centrum w Warszawie powiedziała dziennikarzom, że czytała „że pan Manson podczas koncertów podcierał się flagą amerykańską, ukręcał głowy żywym kurczakom, podpalił perkusistę, który po tym incydencie odszedł z zespołu”. Ja osobiście kojarzę go z wymiotowania na scenie i przepychanek z basistą Twiggym Ramirezem, czy z licznych kontuzji. Cholera, Brian, co poszło nie tak? Przecież zapowiadałeś się tak dobrze.

Artysta uczęszczał do szkoły katolickiej w rodzinnym Ohio. Ze ściany w kuchni, gdzie po kościele babcia piekła ciastka, uśmiechał się portret Jana Pawła II. Mansonowi ciasno było w szkolnym mundurku. Nie pasował mu rygor i kierat kościelnych nauk. Poza tym gardził hipokrytami, a sami przyznacie, że maskowanie syfa pudrem to praktyka od zawsze obecna w życiu kościoła. Manson szukał niezależności i znalazł w swojej sztuce, kreując ten mroczny spektakl najlepiej jak potrafił.

A teraz? Teraz przekroczył pięćdziesiątkę. Modlitwy kółek różańcowych ustały, a ja nie widzę przy nim ani jednego egzorcysty. Teraz jest „half way and one step forward”…

Teraz

Są płyty Mansona tryskające szokiem i skandalem, są kreacje, które budzą lęk i odrazę… I jest „We Are Chaos”.

Swoim jedenastym albumem Marlin Manson zabiera nas w rejony wcześniej nieeksplorowane, jednocześnie jakby symbolicznie rozlicza się z przeszłością (ale to może być pułapka i kolejna pokrętna poza; nie wiem).

Kompozycyjnie pomaga mu Shooter Jennings siedzący w klimatach country rocka rodem z „The Sons of Anarchy” po czubek kapelusza. Ale nie jest to granie. jakiego się spodziewałem – brudne i dzikie w klimatach King Dude`a, którego kawałki wywijają człowieka na lewą stronę i przeciągają końmi po skalistych bezdrożach Arizony.

U Mansona dominuje nostalgia. Gdzieniegdzie majaczą echa wcześniejszych płyt. Dawne demony uśmiechają się pokracznie. „We are chaos” to w zasadzie romantyczny krążek, bazujący na pięknych melodiach, których mogę słuchać bez końca.

Starałem się namalować to słowami, a Shooter poprzez dźwięki, żebyście mogli usłyszeć nostalgię, namiętności i rozpacz. Jestem teraz w takim momencie, że chciałem opowiedzieć tym albumem kilka historii. To trochę jak muzeum woskowych figur moich przemyśleń, studium nad horrorami mieszkającymi w mojej głowie…

Marilyn Manson

Krążek idealnie wpisał się w klimat paranoi niesionej zarazą. „We are sick, fucked up and complicated/We are chaos, we can’t be cured”. We wsi gadają nawet, że antychryst stał się prorokiem. Że można już spać spokojnie, bo Manson zakrył kopyta ostrogami i już nie poluje na chrześcijańskie dzieci z ekranów – że wyzdrowiał.

„We are chaos” przynosi słodki ból – coś jak grzebanie igłą w dziąsłach. Jest tu sporo fajnych numerów, ckliwych melodii o ciemnych barwach, jeśli zdarza się mocny strzał w pysk, to w białej rękawiczce. Morderstwo, śmierć, zabójstwo ustępują szczerym kawałków faceta na półmetku życia, który nie chce już wyrwać ci flaków, tylko poklepać po plecach, mówiąc: „Stary przeżyliśmy razem różne gówno, ale damy radę, zawsze dawaliśmy”. Manson jakby zrzuca pancerz, odrzuca kolce i staje się bardziej przystępny. Koleś schowany za maskami bierze nóż, wycina sobie serce i wychodzi z nim do nas, niosąc je na gołej dłoni. W klipie do tytułowego singla powtarza się motyw ze zdejmowaniem twarzy-maski. W „Solve Goagula” mówi już otwarcie:

I’m not special
I’m just broken
And I don’t wanna be fixed

Fragment tekstu „Solve Coagula” z płyty „We Are Chaos”

Albo słucham „Paint you with my love” i widzę się na imprezie, jakby nagranej na kasecie VHS. Grają właśnie ostatni kawałek, chyba zaraz zgaszą światło, a dyskotekowa kula zawieszona pod sufitem runie na ziemie i roztrzaska się na milion kawałeczków. Tańczę wolnego z przeszłością, wokół majaczą wszystkie dziwadła z teledysków Mansona. Są tu jego wszystkie wcielenia, wszystkie chore zjawy i hybrydy, którymi stawał się na kolejnych krążkach. Tańczę, a oni włażą chowają się w szafach, szufladach, wpełzają pod dywan, znikają we mgle. Nie chcę wracać do domu, ale to nieuniknione… Ta impreza musi się skończyć. Zegar tyka.

Każdy, kto zna „Alicję w krainie czarów”, wie, że zegary są wiecznie głodne i oblizują się na samą myśl o pożarciu naszych dni i godzin minuta po minucie. „We are chaos” to lustro, w końcu korytarz. Nie da się go uniknąć, a lustra bywają niebezpieczne i mogą pokaleczyć. Zdaje się, że MM chce się ze swoim lustrem zaprzyjaźnić. Bo to jedyny sposób, by móc spoglądać nie bez strachu.

***

Na swój sposób potwór dał się oswoić. Może to rodzaj terapii… Może pożegnanie („I’ll never ever play you again”). Na pewno sygnał, że coś się zmienia. Jeśli tak wygląda całe to wyświechtane pojęcie „starzenia się z godnością”, to łykam to bez popity. Jak długo można być naczelnym antychrystem świata bez żenady i z idealnym makijażem?

A może „We Are Chaos” to dla Mansona stawanie się swoim własnym arcydziełem – ikona przeistacza się w obraz. Szminkę zastępuje akwarela. Być może to chwilowe przemeblowanie – taki kaprys, artystyczna zabawa konwencjami. Nie wiem, gówno mnie to obchodzi. I tak jest zajebiście. A nawet jeszcze gorzej.

Dodaj komentarz

RockMetal F***T

RockMetalNews TV

Jesteśmy blisko zespołów, koncertów i ludzi związanych z muzyką, by dostarczać Wam najlepsze treści VIDEO

RockMetalNews TV to ogólny dział, w którym przekrojowo prezentujemy nasze realizacje video z różnych serii. Znajdziecie tu zarówno minidokumenty, jak i materiały z serii „#tour report”. W RockMetalNews TV nie brakuje również wywiadów video, w tym wywiadów nagrywanych w siedzibie naszej redakcji w CK Zamek w Poznaniu, a także wywiadów z serii Six Questions Show prowadzonych dla nas przez Filipa i Pawła z zespołu The Sixpounder.

Bohaterami naszych materiałów video są uznane marki, jak Behemoth, Acid Drinkers czy Nocny Kochanek, ale też młodsze kapele, które dopiero budują swoją pozycję na scenie. Równie chętnie pojawiamy się na dużych festiwalach oraz w małych, ciasnych klubach, bez względu na okoliczności zawsze starając się łapać dla Was dobre kadry. Zapraszamy do oglądania nowych i archiwalnych materiałów na podstronie działu RockMetalNews TV.

WYwiady

Sprawdźcie wywiady prosto z naszej redakcji w CK Zamek w Poznaniu

Przeprowadzanie wywiadów z muzykami i ludźmi związanymi z branżą muzyczną to jedna z naszych największych zajawek. Z artystami spotykamy się w naszej nowej redakcji w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, gdzie zorganizowaliśmy własne ministudio i komfortową przestrzeń dla naszych gości. Rozmowy odbywają się w możliwie luźnej, przyjaznej atmosferze.

Oprócz pełnowymiarowych wywiadów przygotowujemy również krótsze materiały lifestyle’owe. Pytamy w nich muzyków i ludzi związanych z branżą muzyczną o ich największe inspiracje, ulubione płyty, najbardziej niezapomniane koncerty i pozamuzyczne zajawki, którymi na co dzień rzadko mogą się pochwalić. Zapraszamy do oglądania naszych wywiadów na podstronie działu z wywiadami.

Artykuły

Szukasz czegoś do poczytania? Nasze autorskie artykuły powinny Cię zainteresować

RockMetalNews to serwis przede wszystkim newsowy, nastawiony na przekazywanie najważniejszych i najciekawszych informacji ze świata rocka/metalu – możliwie szybko, konkretnie i zarazem rzetelnie. Chcemy jednak, by nasi czytelnicy mogli znaleźć tu również  bardziej rozbudowane treści, napisane z pasją i poparte wiedzą oraz researchem. Właśnie po to powstał ten dział.

Dział „Artykuły” to ważna część RockMetalNews.pl. Jeśli interesujesz się muzyką, zwłaszcza tą głośniejszą niż pop, zawsze znajdziesz tu coś do poczytania. Wszystkie artykuły trafiające do tego działu to stuprocentowo autorskie treści, mające odrębną, inspirowaną papierowymi magazynami muzycznymi szatę graficzną. Zapraszamy do lektury nowych i archiwalnych tekstów na podstronie działu z artykułami.

Horror

Muzyka nie jest naszą jedyną zajawką. Uwielbiamy też horrory

Odwiedzając nasz portal, z pewnością nie raz natknęliście się na treści związane z horrorami. To nie przypadek, bo oprócz głośnej muzyki kręcą nas też horrory (nawet te slapstickowe!). Poświęciliśmy im osobny dział. Na podstronie „Horrory” prezentujemy najnowsze informacje ze świata filmów grozy, tematyczne zestawienia naszym zdaniem najlepszych horrorów, a także przeróżne ciekawostki. Bez względu na to, czy chcecie poznać najbardziej przerażające nowości, czy po prostu szukacie dobrego filmu na wieczór, podstrona „Horrory” wciągnie Was jak Pennywise do mrocznych kanałów Derry.